środa, 9 września 2015

SZKOLENIE W NJ | CO U MNIE SŁYCHAĆ

Minęły już 3 tygodnie, od kiedy jestem w Stanach - jak ten czas szybko leci. Nie raz chciałam coś w końcu napisać, ale nie miałam niestety czasu.

Szkolenie nie należało do najgorszych. Pomimo, że chciało mi się ciągle spać, to się dobrze bawiłam. I poznałam fajne dziewczyny.
Najgorzej wspominam jedzenie, które samo w sobie było dobre, ale niestety po nim cały czas mnie bolał żołądek - i wiem, że nie tylko ja miałam z tym problem :p Na szczęście teraz jest o niebo lepiej!

Pierwsze zdjęcie w NY

Jak dla mnie to porcje są o wieeele za duże :p












Pierwszy tydzień u rodzinki nie należał do najlepszych. Nie czułam się z hostami dobrze, Mały miał straszny humor, bo zaczął ząbkować i zaczęłam tęsknić za rodziną. To był dla mnie ciężki okres. 
Następny tydzień był łatwiejszy, ja się uspokoiłam, W. się do mnie przekonał. Poznałam, także inne au parki z Seattle i czekałam tylko na dni, kiedy gdzieś z nimi wyjdę. Porozmawiałam też z hostami o naszych uczuciach, co poprawiło mi humor.

Pare zdjęć z Seattle:







Space Needle


The Cheesecake Factory

Golden Gardens Park






Buziaki :*
























niedziela, 16 sierpnia 2015

MAŁY MISZMASZ...

Jeny, jak ten czas leci. Od mojego ostatniego posta, minął miesiąc, a ja nawet tego nie zauważyłam. Byłam pochłonięta przygotowaniami, projektem i obozem, z którego wróciłam 2 dni temu :D
Prezenty dla HF kupione. Ale zdjęcia dodam innym razem, bo teraz nie mam za dużo czasu (za godzinę ruszam na lotnisko). W samolocie do Brukseli, będę siedzieć z innymi dziewczynami, ale do NY siedzę już sama, co mi się nie podoba :(

Wczoraj miałam imprezę pożegnalną, podczas której pierwszy raz zdałam sobie sprawę, że to się dzieje na prawdę. I szczerze mówiąc zrobiło mi się strasznie smutno, bo pożegnania nie są dla mnie łatwe. Jednak wiem, że podjęłabym taką decyzję drugi raz, bo tego nie żałuję.





Do usłyszenia już ze Stanów! :-)

środa, 15 lipca 2015

CO DALEJ?

Trochę ponad tydzień temu dostałam wizę :-D Zdjęcie nie jest wymarzone, wydaję mi się, że wyglądam jak Rosjanka, ale na szczęście nie jest najgorzej. Do paszportu mam przyczepione dokumenty i nie wiem czy mogę je oderwać. Ktoś może mi pomóc? Haha


Od jakiegoś czasu mam już, także swój bilet! Wylatuje z Warszawy o 6:30, więc z Bydgoszczy wyjadę dzień wcześniej O.o Na przesiadkę w Brukseli mam niecałe półtora godziny. Mam nadzieję, że w Polsce nie będzie opóźnienia, bo tyle czasu to jest akurat. Później już tylko lot Stanów i w Nowym Yorku będę około 00:05. Z Warszawy lecę z przynajmniej jedną au pair, a na miejscu będzie jeszcze jedna AP ( z, którą mam kontakt na fb ), która leci niestety Gdańska. Nie mogę się doczekać, żeby spotkać ją osobiście!

Chociaż nie będę lecieć samolotem pierwszy raz, to trochę się stresuję. Bo po pierwsze były to o WIELE mniejsze odległości, a po drugie nie miałam przesiadek. Dobrze, że nie będę sama :-)

Hości są dalej bardzo pomocni. Już mam wybrany college, do którego będę chodzić na kurs, a dzisiaj dostałam książkę do nauki jazdy w pdf. Wysłali mi także paczkę z książkami o podróżowaniu w Stanach ♥♡❤

Zostało mi tylko kupić wszystkim prezenty. Coś już mam, ale wstawię zdjęcia, dopiero jak będę miała wszystkie.

Monika

niedziela, 5 lipca 2015

VISA APPROVED :-D

Mój najbardziej stresujący dzień w życiu?... Wizyta w Ambasadzie.
Teraz już wiem, że nie miałam się czego bać, ale wtedy chciałam tylko stamtąd wyjść. Najgorsza jest świadomość, że od osoby za okienkiem, zależy to, czy twoje marzenia się spełnią. Ja dostałam taką szansę, ale osoba przede mną, już nie. 

Ale przejdźmy do mojego spotkania :-)

Byłam umówiona na 9:00, więc z Bydgoszczy wyjechałam o 4. Oczywiście i tak byłam później, niż chciałam, bo mój tata zamiast słuchać nawigacji, to pojechał według znaków, które poprowadziły nas dłuższą drogą :p
Przed ambasadę dotarłam około 8:45 i stanęłam w dłuuuuugiej kolejce. Kiedy, w końcu dostałam się do środka, stanęłam w kolejnej kolejce -,- i czekałam, aż miły Pan ( chyba ochroniarz, ale nie jestem pewna ), powie jakie dokumenty muszę przygotować. Podeszłam do stolika, podpisałam dokumenty i poszłam " w lewo i na dół ".

Tutaj już wszystko poszło sprawniej. Pierwsze okienko : sprawdzenie dokumentów, dostałam broszurę z moimi prawami w Stanach. Drugie okienko : rejestracja i odciski palców, dostałam numerek 104. Przeszłam do drugiej części pomieszczenia i czekałam na swoją kolej.

W międzyczasie przeczytałam broszurę i poobserwowałam ludzi podchodzących do okienek. U Pani konsul ( z którą ja rozmawiałam ) co najmniej jedna osoba, nie dostała wizy.

Kiedy nadeszła moja kolej, podeszłam do przemiłej Pani i przywitałam się z największym uśmiechem, na jaki umiałam się zdobyć. Konsul zapytała czy dostałam wyniki matur i czy zdałam. Kiedy powiedziałam, że lecę jako au pair, zaczęłyśmy rozmawiać po angielsku.

O co pytała :
Na jak długo lecę?
Iloma dziećmi będę się opiekować?
Gdzie lecę? Gdy powiedziałam, że do Seattle, to stwierdziła, że na pewno mi się tam spodoba, bo jest tam pięknie.
Co chcę robić po powrocie? Oczywiście iść na studia :-D
Czy opiekowałam się kiedyś dziećmi? Wymieniłam tylko moich kuzynów, bo nie zdążyłam nawet powiedzieć co z nimi robiłam i przeszłyśmy do następnego pytania.
Czy podróżowałam po Europie i poza?
Nie musiałam dawać moich referencji, chociaż jadę do 5 miesięcznego dziecka, ani mówić o moich prawach w Stanach.
Na koniec pogratulowała mi dostania wizy i zdania matur :-)))))

Cała wizyta w Ambasadzie, razem z czekaniem i rozmową trwała 2 godziny. Po obdzwonieniu wszystkich, że dostałam wizę, poszłam na miasto...



Musiałam zrobić zdjęcie ;-D






środa, 1 lipca 2015

PERFECT MATCH

Przepraszam, że tego posta dodaję dopiero teraz, ale cały czas czekałam na maila od hostów, czy zgadzają się, żebym napisała co nieco o naszym matchu. Zgodzili się i nawet uważają, że blog to dobry pomysł - będę miała pamiątkę i może ktoś będzie go czytał ;-)

Lokalizacja : Seattle
Dzieci : teraz 3 miesięczny chłopiec
Moja rodzinka, pojawiła mi się na Roomie, dzień po odrzuceniu matchu #4. Po zdjęciach wydawali się miłą rodziną, jednak list i maile, które od nich dostawałam ( a właściwie od Hosta ), były formalne i napisane tak, że większość musiałam sobie tłumaczyć ( nie miałam takiego problemu przy wcześniejszych rodzinkach ). Szczerze mówiąc, w dzień rozmowy na Skype, nie miałam dobrych przeczuć co do tego matchu, wydawało mi się, że nie będziemy do siebie pasować. Jednak rozmowa z HD była naprawdę ciekawa i zabawna, a HM to przemiła i ciepła osoba. Podczas rozmowy Host trzymał cały czas Małego, który jest cudowny <3 Z każdą kolejną rozmową, coraz bardziej się do nich przekonywałam. Bardzo zależy im na przyszłej edukacji synka i au pair. Rozmawiali, też z moimi rodzicami - to znaczy ja tłumaczyłam :p - którzy uważają ich za miłych i porządnych ludzi. Więc myślę, że są trochę spokojniejsi :-)

Schedule : od poniedziałku do piątku 7-16 lub 9-18. Czasami mogę pracować krócej.

Curfew : w tygodniu o 23, w weekendy nie ma.

Nie będę miała własnego samochodu, ponieważ jeden używa HM, żeby dojechać do pracy, a drugi musi być tam gdzie Mały, jakby coś się stało. Gdybym mieszkała poza większym miastem, to pewnie by mi to przeszkadzało , ale mam 5 min do przystanku i dostane całoroczny bilet. A jeśli będę chciała pojechać, gdzieś gdzie nie dojadę autobusem albo pociągiem, to mam powiedzieć i postarają się dać mi auto. Dostałam, także 2 filmiki, na których HD pokazuje dom. Będę miała osobne wejście do pokoju i własną łazienkę.

Od zmatchowania staramy się pisać do siebie 3-4 razy w tygodniu i rozmawiać na skype raz na 2/3 tygodnie. Wysyłają mi również zdjęcia Małego :-)

No to teraz zostają mi tylko do kupienia prezenty :D

Zdjęcia Seattle i cudownego stanu Washington














 


  


Do jutra!





niedziela, 28 czerwca 2015

SPACER Z RODZINKĄ

Miałam dzisiaj dodać posta o moim PM, ale dodam go prawdopodobnie jutro, bo postanowiłam, że poinformuję moją rodzinkę o nim i zobaczę co o tym myślą. Wiem, że mogą się o nim dowiedzieć prędzej, czy później, więc stwierdziłam, że to ja im o nim powiem, bo chcę być fair.

Dodam za to kilka zdjęć z mojego dzisiejszego spaceru z rodzinką ;-)

Selfie z rodziną zawsze spoko :D


Lody za zdanie szkoły :p


Kanał Bydgoski


I na koniec mój ukochany psiak Pikuś <3
Do następnego!

MOJE MATCHE...

Match #1
Lokalizacja : St Louis Park, Minnesota
Dzieci : Girls ( 9 i 4 ), Boy ( 7 ) i dziecko w drodze

Wiedziałam, że to nie mój PM, ale postanowiłam z nimi porozmawiać, żeby mieć swoją pierwszą rozmowę z rodzinką za sobą. I tak jak myślałam to nie było to ;-) Rodzinka Żydowska, co mi nie przeszkadzało, ale liczba dzieci już tak i to czego wymagała ode mnie HM. Oni też mnie nie chcieli, więc nie musiałam odmawiać :D

Match #2
Lokalizacja : Newbury Park, California
Dzieci : B ( 4 i 2 ), dziecko w drodze

Wymarzona Cali <3 HM bardzo miła i widać było, że nie daje chłopcom wejść sobie na głowę. Samochód do dyspozycji, karnet na siłownie. Byłam gotowa do nich jechać, bo już na początku postanowiłam, że pojadę do maksymalnie trójki dzieci. Niestety rodzinka się nie odezwała.
Match #3
Lokalizacja : Berkeley Heights, New Jersey
Dzieci : B ( 2 ), dziecko w drodze

HM cudowna! Chociaż byłam zestresowana rozmową, to śmiałam się z nią przez cały czas. Przyniosła, też na chwilę małego, którym byłam zauroczona od początku. Rozmawiałam z nimi 3 razy i myślałam, że mnie wybiorą... nie odezwali się :/
Match #4
Lokalizacja : King George, Virginia
Dzieci : bliżniaki, miały się urodzić pod koniec lipca

Odezwali się kiedy jeszcze rozmawiałam z rodzinka #3. Byli przemili. Chcieli mnie już po pierwszej rozmowie. HM zapewniała, że jeśli nie będę się czuć swobodnie z dwójką maluszków, to ona będzie mogła zostać w domu. Chciała mieć kogoś do rozmów, ale także żebym miała własne życie. Jako pierwsi zapytali się czy moi rodzice nie mają do nich jakiś pytań. Zastanawiałam się nad nimi bardzo długo, bo poprzednia rodzina się nie odzywała. Bałam się także, że jeśli im odmówię to nie znajdę kolejnego tak fajnego matcha. Jednak nie czułam tego " czegoś " i stwierdziłam, że jeśli dane jest mi wyjechać, to i tak wyjadę, więc odmówiłam. Odezwała się również rodzinka z Cali. Napisali, że zrezygnowali z programu i życzą mi znalezienia PM.
Match #5

Mój PM ! Opiszę go w następnym poście :-)

Match #6
Lokalizacja : Upper Marlboro, Maryland
Dzieci : B ( 1 mies )

Mieli 2 Labradory retrievery <3 Po liście i zdjęciach wydawali się bardzo mili, ale odezwali się w dniu kiedy zaakceptowałam mój PM, więc odmówiłam.


Na swój pierwszy match czekałam tak długo, że jak dostałam maila od rodzinki, to myślałam, że to reklama ( dobrze, że go nie skasowałam :p )
Rozmowy z rodzinami były miłe, chociaż strasznie stresujące i nieważne, czy to była pierwsza rozmowa, czy trzecia.
Jak można zauważyć miałam rodziny z różnych stanów, co było ciekawe, bo przy okazji mogłam o nich poczytać i dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy.



sobota, 27 czerwca 2015

BEGINNING...

Hej! 

Mam na imię Monika i w sierpniu wyjeżdżam do Stanów Zjednoczonych jako Au Pair. 
Długo wzbraniałam się od założenia bloga, ponieważ czuję, że pisanie nie jest moją mocną stroną ;-) Jednak czytając inne ( być może Wasze ) blogi, stwierdziłam, że także chcę mieć pamiątkę z tych niezwykłych chwil, które przeżyje w USA. 

Stany chciałam zobaczyć od zawsze, jednak myślałam, że jest to niewykonalne... jak dobrze, że się myliłam! O programie Au Pair dowiedziałam się rok temu od mojej mamy, za co pewnie będę jej wdzięczna do końca życia :-D

Myślę, że na dzisiaj to wszystko, bo nie chce zanudzać.

Do usłyszenia!