Trochę ponad tydzień temu dostałam wizę :-D Zdjęcie nie jest wymarzone, wydaję mi się, że wyglądam jak Rosjanka, ale na szczęście nie jest najgorzej. Do paszportu mam przyczepione dokumenty i nie wiem czy mogę je oderwać. Ktoś może mi pomóc? Haha
Od jakiegoś czasu mam już, także swój bilet! Wylatuje z Warszawy o 6:30, więc z Bydgoszczy wyjadę dzień wcześniej O.o Na przesiadkę w Brukseli mam niecałe półtora godziny. Mam nadzieję, że w Polsce nie będzie opóźnienia, bo tyle czasu to jest akurat. Później już tylko lot Stanów i w Nowym Yorku będę około 00:05. Z Warszawy lecę z przynajmniej jedną au pair, a na miejscu będzie jeszcze jedna AP ( z, którą mam kontakt na fb ), która leci niestety Gdańska. Nie mogę się doczekać, żeby spotkać ją osobiście!
Chociaż nie będę lecieć samolotem pierwszy raz, to trochę się stresuję. Bo po pierwsze były to o WIELE mniejsze odległości, a po drugie nie miałam przesiadek. Dobrze, że nie będę sama :-)
Hości są dalej bardzo pomocni. Już mam wybrany college, do którego będę chodzić na kurs, a dzisiaj dostałam książkę do nauki jazdy w pdf. Wysłali mi także paczkę z książkami o podróżowaniu w Stanach ♥♡❤
Zostało mi tylko kupić wszystkim prezenty. Coś już mam, ale wstawię zdjęcia, dopiero jak będę miała wszystkie.
Monika
środa, 15 lipca 2015
niedziela, 5 lipca 2015
VISA APPROVED :-D
Mój najbardziej stresujący dzień w życiu?... Wizyta w Ambasadzie.
Ale przejdźmy do mojego spotkania :-)
Byłam umówiona na 9:00, więc z Bydgoszczy wyjechałam o 4. Oczywiście i tak byłam później, niż chciałam, bo mój tata zamiast słuchać nawigacji, to pojechał według znaków, które poprowadziły nas dłuższą drogą :p
Przed ambasadę dotarłam około 8:45 i stanęłam w dłuuuuugiej kolejce. Kiedy, w końcu dostałam się do środka, stanęłam w kolejnej kolejce -,- i czekałam, aż miły Pan ( chyba ochroniarz, ale nie jestem pewna ), powie jakie dokumenty muszę przygotować. Podeszłam do stolika, podpisałam dokumenty i poszłam " w lewo i na dół ".
Tutaj już wszystko poszło sprawniej. Pierwsze okienko : sprawdzenie dokumentów, dostałam broszurę z moimi prawami w Stanach. Drugie okienko : rejestracja i odciski palców, dostałam numerek 104. Przeszłam do drugiej części pomieszczenia i czekałam na swoją kolej.
W międzyczasie przeczytałam broszurę i poobserwowałam ludzi podchodzących do okienek. U Pani konsul ( z którą ja rozmawiałam ) co najmniej jedna osoba, nie dostała wizy.
Kiedy nadeszła moja kolej, podeszłam do przemiłej Pani i przywitałam się z największym uśmiechem, na jaki umiałam się zdobyć. Konsul zapytała czy dostałam wyniki matur i czy zdałam. Kiedy powiedziałam, że lecę jako au pair, zaczęłyśmy rozmawiać po angielsku.
O co pytała :
Na jak długo lecę?
Iloma dziećmi będę się opiekować?
Gdzie lecę? Gdy powiedziałam, że do Seattle, to stwierdziła, że na pewno mi się tam spodoba, bo jest tam pięknie.
Co chcę robić po powrocie? Oczywiście iść na studia :-D
Czy opiekowałam się kiedyś dziećmi? Wymieniłam tylko moich kuzynów, bo nie zdążyłam nawet powiedzieć co z nimi robiłam i przeszłyśmy do następnego pytania.
Czy podróżowałam po Europie i poza?
Nie musiałam dawać moich referencji, chociaż jadę do 5 miesięcznego dziecka, ani mówić o moich prawach w Stanach.
Na koniec pogratulowała mi dostania wizy i zdania matur :-)))))
Cała wizyta w Ambasadzie, razem z czekaniem i rozmową trwała 2 godziny. Po obdzwonieniu wszystkich, że dostałam wizę, poszłam na miasto...
Teraz już wiem, że nie miałam się czego bać, ale wtedy chciałam tylko stamtąd wyjść. Najgorsza jest świadomość, że od osoby za okienkiem, zależy to, czy twoje marzenia się spełnią. Ja dostałam taką szansę, ale osoba przede mną, już nie.
Ale przejdźmy do mojego spotkania :-)
Byłam umówiona na 9:00, więc z Bydgoszczy wyjechałam o 4. Oczywiście i tak byłam później, niż chciałam, bo mój tata zamiast słuchać nawigacji, to pojechał według znaków, które poprowadziły nas dłuższą drogą :p
Przed ambasadę dotarłam około 8:45 i stanęłam w dłuuuuugiej kolejce. Kiedy, w końcu dostałam się do środka, stanęłam w kolejnej kolejce -,- i czekałam, aż miły Pan ( chyba ochroniarz, ale nie jestem pewna ), powie jakie dokumenty muszę przygotować. Podeszłam do stolika, podpisałam dokumenty i poszłam " w lewo i na dół ".
Tutaj już wszystko poszło sprawniej. Pierwsze okienko : sprawdzenie dokumentów, dostałam broszurę z moimi prawami w Stanach. Drugie okienko : rejestracja i odciski palców, dostałam numerek 104. Przeszłam do drugiej części pomieszczenia i czekałam na swoją kolej.
W międzyczasie przeczytałam broszurę i poobserwowałam ludzi podchodzących do okienek. U Pani konsul ( z którą ja rozmawiałam ) co najmniej jedna osoba, nie dostała wizy.
Kiedy nadeszła moja kolej, podeszłam do przemiłej Pani i przywitałam się z największym uśmiechem, na jaki umiałam się zdobyć. Konsul zapytała czy dostałam wyniki matur i czy zdałam. Kiedy powiedziałam, że lecę jako au pair, zaczęłyśmy rozmawiać po angielsku.
O co pytała :
Na jak długo lecę?
Iloma dziećmi będę się opiekować?
Gdzie lecę? Gdy powiedziałam, że do Seattle, to stwierdziła, że na pewno mi się tam spodoba, bo jest tam pięknie.
Co chcę robić po powrocie? Oczywiście iść na studia :-D
Czy opiekowałam się kiedyś dziećmi? Wymieniłam tylko moich kuzynów, bo nie zdążyłam nawet powiedzieć co z nimi robiłam i przeszłyśmy do następnego pytania.
Czy podróżowałam po Europie i poza?
Nie musiałam dawać moich referencji, chociaż jadę do 5 miesięcznego dziecka, ani mówić o moich prawach w Stanach.
Na koniec pogratulowała mi dostania wizy i zdania matur :-)))))
Cała wizyta w Ambasadzie, razem z czekaniem i rozmową trwała 2 godziny. Po obdzwonieniu wszystkich, że dostałam wizę, poszłam na miasto...
Musiałam zrobić zdjęcie ;-D |
środa, 1 lipca 2015
PERFECT MATCH
Przepraszam, że tego posta dodaję dopiero teraz, ale cały czas czekałam na maila od hostów, czy zgadzają się, żebym napisała co nieco o naszym matchu. Zgodzili się i nawet uważają, że blog to dobry pomysł - będę miała pamiątkę i może ktoś będzie go czytał ;-)
Lokalizacja : Seattle
Dzieci : teraz 3 miesięczny chłopiec
Moja rodzinka, pojawiła mi się na Roomie, dzień po odrzuceniu matchu #4. Po zdjęciach wydawali się miłą rodziną, jednak list i maile, które od nich dostawałam ( a właściwie od Hosta ), były formalne i napisane tak, że większość musiałam sobie tłumaczyć ( nie miałam takiego problemu przy wcześniejszych rodzinkach ). Szczerze mówiąc, w dzień rozmowy na Skype, nie miałam dobrych przeczuć co do tego matchu, wydawało mi się, że nie będziemy do siebie pasować. Jednak rozmowa z HD była naprawdę ciekawa i zabawna, a HM to przemiła i ciepła osoba. Podczas rozmowy Host trzymał cały czas Małego, który jest cudowny <3 Z każdą kolejną rozmową, coraz bardziej się do nich przekonywałam. Bardzo zależy im na przyszłej edukacji synka i au pair. Rozmawiali, też z moimi rodzicami - to znaczy ja tłumaczyłam :p - którzy uważają ich za miłych i porządnych ludzi. Więc myślę, że są trochę spokojniejsi :-)
Schedule : od poniedziałku do piątku 7-16 lub 9-18. Czasami mogę pracować krócej.
Curfew : w tygodniu o 23, w weekendy nie ma.
Nie będę miała własnego samochodu, ponieważ jeden używa HM, żeby dojechać do pracy, a drugi musi być tam gdzie Mały, jakby coś się stało. Gdybym mieszkała poza większym miastem, to pewnie by mi to przeszkadzało , ale mam 5 min do przystanku i dostane całoroczny bilet. A jeśli będę chciała pojechać, gdzieś gdzie nie dojadę autobusem albo pociągiem, to mam powiedzieć i postarają się dać mi auto. Dostałam, także 2 filmiki, na których HD pokazuje dom. Będę miała osobne wejście do pokoju i własną łazienkę.
Od zmatchowania staramy się pisać do siebie 3-4 razy w tygodniu i rozmawiać na skype raz na 2/3 tygodnie. Wysyłają mi również zdjęcia Małego :-)
No to teraz zostają mi tylko do kupienia prezenty :D
Lokalizacja : Seattle
Dzieci : teraz 3 miesięczny chłopiec
Moja rodzinka, pojawiła mi się na Roomie, dzień po odrzuceniu matchu #4. Po zdjęciach wydawali się miłą rodziną, jednak list i maile, które od nich dostawałam ( a właściwie od Hosta ), były formalne i napisane tak, że większość musiałam sobie tłumaczyć ( nie miałam takiego problemu przy wcześniejszych rodzinkach ). Szczerze mówiąc, w dzień rozmowy na Skype, nie miałam dobrych przeczuć co do tego matchu, wydawało mi się, że nie będziemy do siebie pasować. Jednak rozmowa z HD była naprawdę ciekawa i zabawna, a HM to przemiła i ciepła osoba. Podczas rozmowy Host trzymał cały czas Małego, który jest cudowny <3 Z każdą kolejną rozmową, coraz bardziej się do nich przekonywałam. Bardzo zależy im na przyszłej edukacji synka i au pair. Rozmawiali, też z moimi rodzicami - to znaczy ja tłumaczyłam :p - którzy uważają ich za miłych i porządnych ludzi. Więc myślę, że są trochę spokojniejsi :-)
Schedule : od poniedziałku do piątku 7-16 lub 9-18. Czasami mogę pracować krócej.
Curfew : w tygodniu o 23, w weekendy nie ma.
Nie będę miała własnego samochodu, ponieważ jeden używa HM, żeby dojechać do pracy, a drugi musi być tam gdzie Mały, jakby coś się stało. Gdybym mieszkała poza większym miastem, to pewnie by mi to przeszkadzało , ale mam 5 min do przystanku i dostane całoroczny bilet. A jeśli będę chciała pojechać, gdzieś gdzie nie dojadę autobusem albo pociągiem, to mam powiedzieć i postarają się dać mi auto. Dostałam, także 2 filmiki, na których HD pokazuje dom. Będę miała osobne wejście do pokoju i własną łazienkę.
Od zmatchowania staramy się pisać do siebie 3-4 razy w tygodniu i rozmawiać na skype raz na 2/3 tygodnie. Wysyłają mi również zdjęcia Małego :-)
No to teraz zostają mi tylko do kupienia prezenty :D
Zdjęcia Seattle i cudownego stanu Washington
Do jutra!
Subskrybuj:
Posty (Atom)